To już trzydziestka, czas szybko upłynął.
Ja po 30
Część 1
Część 1
Chcecie dowiedzieć się co wydarzyło się dalej?
Pewnego dnia za namową koleżanki założyłam konto na popularnym serwisie randkowym. Miałam dosyć obracających się w moim towarzystwie idealnych mężczyzn, wysokich, dobrze zbudowanych, przystojnych i pracujących w korporacjach. Chciałam poznać kogoś normalnego, świeżego, innego i można powiedzieć, że w pewien sposób kogoś "innego", poznałam. Tak zaczął się mój koszmar.
Kto to był?
Ten nowo poznany przez internet mężczyzna niedawno przyjechał z Australii. Sprzedał tam dom, pozostawiając praktycznie cały dobytek, przyjeżdżając do Polski z jedną walizką. W australii pracował jako Flaying Doctor czyli w australijskiej organizacji pozarządowej świadczącą pomoc medyczną dla osób mieszkających zdala od osiedli ludzkich, docierając do nich drogą lotniczą. Brzmi cudownie prawda? Ale to jeszcze nie koniec. Owy mężczyzna skończył też prawo w USA, przedstawiał się jako Mecenas, ba miał nawet taką pieczątkę i widziałam na własne oczy jego dyplom. Czyż nie brzmi to zachęcająco? I to jeszcze wciąż nie koniec. Gdy go poznałam pracował na zastępstwie jako pilot dla Lufthansy, ale własnie kończył mu się kontrakt. Gdy przyjeżdzałam do niego był w koszuli pilota. Dodam jeszcze, że wtajemniczeni wiedzili, że pracował w tajnych służbach. Tak. Przedstawiał się jako Major Wywiadu. Ideał prwada?
Gdy poznaliśmy się pechowo nie miał samochodu bo właśnie jakaś blondynka skasowała mu jego mercedesa. Chciał zadomowić się w Warszawie, szukał pracy. Nikogo tutaj nie znał, więc umówiłam go ze swoim znajomym ale niestety nic z tego nie wyszło. A nie wyszło, bo mój znajomy nabrał do niego jakiś uprzedzeń a nawet radził mi aby zerwała ten kontakt, bo jest z nim coś nie tak. Coś nie tak? To słowo wróci do mnie w przyszłości z dużym rozmachem.
Jak się zachowywał?
On wtedy wydawał mi się wyjątkowy, znał mnie krótko ale wiedział czego w życiu oczekuje, czego pragnę i co potrzebuję. Był na moje każde wezwanie, bronił mnie w moich poglądach i potrafił mnie słuchać. Miał dużą wiedzę na różne tematy, był bardzo inteligentny ale nie grzeszył urodą. Wykazywał duże zainteresowanie moją pracą i płacą. Niczego mu nie odmawiałam, gdy potrzebował samochód to pożyczałam. Gdy zapraszał mnie do kina i zapominał portfela, to płaciłam. Oświadczył się opisując dom z mych marzeń jaki stworzy dla mnie.
Po miesiącu znajomości i widywania się z nim raz na jakiś czas poczułam fałsz i poinformowałam go aby więcej się do mnie nie odzywał. Zaraz potem pojawił się pod moim blokiem wydzwoniając domofonem przez godzinę, dostał się pod moje drzwi i dalej dzwonił i pukał. Otworzyłam i to był błąd mojego życia. Stał z kwiatami i łzami w oczach, szczerze przepraszał. Nie miał gdzie się podziać, zrobiło mi się go przykro i przenocował u mnie.
Tego wieczoru byłam inna, pomimo zabezpieczenia zaszłam w ciąże, bo samowolnie pod koniec zdjął prezerwatywę. Dzisiaj po latach czuje się "złapana na dziecko" i mam podejrzenie, że mógł mi wtedy coś podać.
Gdy dowiedział się o ciąży, oszalał z radości. Ja płakałam, nie takiego ojca dla swojego dziecka chciałam. Jego zachowania coraz bardziej odbiegały od normy. Gdy coś było nie po jego myśli reagował impulsywnie. Zaczęłam mieć przez niego problemy w pracy. W trakcie jazdy samochodem dzwoniąc przy mnie podawał swój numer agenta i ponoc uzyskał informację, że moja szefowa wydzwoniała do niego z butki telefonicznej o numerze takim i takim. Poszłam na zwolnienie lekarskie, bo zaczęłam się wstydzić za niego.
Nie znalazł pracy ale szybko znalazł ludzi chcących sfinansować jego pomysł na biznes. I tak otworzył szkołę lotniczą. Gdy tylko udało mu się znaleść kogoś z grubszym portfelem eliminował tego z najcieńszym.
Jak to się stało, że inni mu wierzyli?
Miał niesamowity dar przekonywania, choć nie wyglądał jak milion dolarów. Dzięki założonej firmie, miał w końcu samochód Mercedes, wanajął też na nią mieszkanie. Wszystkim opowiadał te same bajki. Jadąc samochodem pokazywał swoją kamienicę wartą kilka milionów, na którą szukał wciąż kupca.
Mnie samą naciągnał na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dałam się nabrać, że jest w stanie zwrócić mi pożyczone pieniądze jak tylko sprzeda tą kamienice. Opowiadał o niej przy swojej matce, przecież zareagowałaby gdyby mówił że jest jej właścicielem a tak by nie było? Prawda? Nie. Każda inna może i tak ale jego matka była taka sama jak on. Prawdziwa oszustka. Jego opowieści zawsze przedstawiały go jako wspaniałego człowieka, opowiadał jak uratował komuś życie, jak dzieki jego wpłatom finansuje życie Koali w autralii.
Pieniądze ode mnie zawsze wyciągał sykcesywnie, zaczynał od kilku tysięcy, często towarzyszył mi nawet w banku bo tak pilnie ich potrzebował. Pod pretekstem zakupów dla dziecka wyciągał mnie do centrum handlowego ale najpierw zaglądał do interesującego go sklepu. Tak naciągnał mnie np. na komputer bo nagle jego karta przestała działać, fakturę wziął na firmę ale pieniędzy nigdy mi nie zwrócił, a z firmy pobrał. Powoływał się na nowo otwarty biznes, wspólne dziecko, inwestowanie w lepsze jutro dla nas.
Po latach wiem, że w tamtym czasie żył z pieniędzy innych. Pożyczał tak aby druga strona nie miała szans udowodnienia tego. Kiedy palił mu się grunt pod nogami pożyczał poniedzę od innych łatwowiernych na ich spłatę. Znam osby, które łatwo nabrały się na jego manipulacje tracąc po kilkanaście tys zł. Dzięki życzliwym mi osobom w trakcie sądowych spraw rodzinnych pojawł się w aktach jego wyrok o przywłaszczenie, i to nie jeden. Miał więc doświadczenie prawnicze jak kraść i nie być złapanym.
W pracy gdy ktoś dostrzegł, że coś jest nie tak, natychmiast go eliminował wymyślając brednie na jego temat. Traktował ludzi jak niewolników każąc meldować się o 5 rano następnego dnia gdy ktoś się spóźnił. Podczas krzyków na innych wytrzeszczał oczy i pluł jak opętany. Panie z sekretariatu, wciąż się zmieniały. Wszystko zależało od tego jak bardzo są cierpliwe w nieotrzymywaniu wynagrodzenia. Gdy tylko za mocno domagały się pieniędzy za pracę, zwalniał je w trybie natychmiastowym i jeszcze straszył sądem.
Na forach zagranicznych wyszukiwał nowych ofiar. Ściągał ich do kraju, brał gotówkę (i to nie małą) a potem dyscyplinarnie wyżucał ze szkoły zatrzymując całą kwotę dla siebie i oczywiście przedstawiał się im jako Mecenas by poczuli strach. Skuleni i oszukani wracali do swoich krajów. Im więcej uchodziło mu płazem tym bardziej zachłanny się stawał. Inwestorzy zaczęli być coraz bardziej poważni i uważni. Do firmy ściągnął syna jednego z nich zapewniając sobie "ochronę" na wypadek gdyby ktoś chciał pociągnąć go do odpowiedzialności. Wszystko przygotował tak by razem z nim odpowiadałby również syn inwestora.
I wiecie co?
Udało mu się. Inwestorzy odkryli jego przekręty ale w związku narażeniem na postępowanie karne syna inwestora, wszystko uszło mu płazem. Tak potrafią tylko prawdziwi psychopaci.
A gdzie ja byłam w tym wszystkim?
Nie wiedziałam tego wszystkiego od razu, spływały do mnie sygnały, potem łączyłam fakty i im więcej ich połączyłam tym bardziej przerażająca stała się moja rzeczywistość. Przez całą ciążę nie mieszkaliśmy razem, oświadczył się drugi raz już w ciąży. Do dziś mam ten pierscionek z W.KRUK "Jedyny". Cały czas czułam, że coś jest nie tak ale chciałam wierzyć, że będzie dobrze. W kolejnych częściach bloga przedstawię Wam moje piekło na ziemi.
Mogłabym napisać książkę o tym co działo się w moim życiu. Byłoby trochę komedii, trochę romantycznych historii ale byłby tam też nie jeden dramat a nawet horror. Zaczęłam więc od bloga i serdecznie Was do niego zapraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz